Kolegiata w Tumie pod Łęczycą – reromanizacja – regotyzacja – odbudowa

Kolegiata Tumska NMP i św. Aleksego to podręcznikowa budowla, prezentowana niemal we wszystkich, poruszających kwestie polskiego średniowiecza, historycznych i artystycznych opracowaniach. Jej surowa, a przy tym monumentalna bryła od ponad 700 lat góruje nad okolicznymi polami i bagnami, a otoczenie od czasu budowy niewiele się zmieniło. Sama świątynia podlegała jednak tym samym regułom, co wszystkie inne budowle historyczne, ulegające kolejnym przebudowom, odbudowom i modernizacjom. Także tu dziejowe przemiany odcisnęły swoje piętno, w znacznym stopniu odmieniając pierwotną formę. Ostatnią wielką przebudową była natomiast reromanizacja i regotyzacja z lat 40- 60 XX wieku, która po zniszczeniach ostatniej wojny nawiązała, w założeniach do kształtu nadanego budowli w wiekach średnich. Powojenna odbudowa doprowadziła przy okazji do zniszczenia większości, wielowiekowych naleciałości, kreując autorską wizję średniowiecza. Składają się na nią elementy romańskie, gotyckie i renesansowe oraz dość kuriozalne niekiedy, współczesne rozwiązania konserwatorskie.

DSC_0927

Kolegiata w w Tumie, widok współczesny, fot. za: https://fotopolska.eu

Romańska świątynia w Tumie pod Łęczycą poświęcona została w 1161 roku, po zaledwie kilkunastu latach budowy. W podzielonym na dzielnicowe księstwa Królestwie Polskim była to wówczas jedna z największych kamiennych budowli, nie ustępująca świątyniom katedralnym tego czasu, stanowiąc manifestację, zarówno religijną jak i polityczną. Wykonano ją ze starannie obrobionej, granitowej kostki jako trójnawową, dwuchórową bazylikę, z treflowym zamknięciem części wschodniej oraz z dwiema masywnymi wieżami, ujmującymi budynek od zachodu. Nad nawami bocznymi umieszczono, otwarte arkadami na nawę główną empory, podobną konstrukcję, opartą na szerokiej arkadzie wbudowano również w zachodnią absydę. Główna nawa nakryta została drewnianym stropem, a prezbiterium sklepieniem kolebkowym. Nad absydami założono konchy sklepienne, zaś nawy boczne zaopatrzono w bez żebrowe sklepienia krzyżowe.

2434_html_18f44e16

Plan Kolegiaty w Tumie wg stanu w latach 30 XX wieku z rozwarstwieniem murów. Za: M. Walicki, Kolegiata w Tumie pod Łęczycą, Łódź 1938.

2434_html_m56a50d12

Kolegiata w Tumie, przekrój pionowy, wg stanu z lat 30 XX wieku. Za: M. Walicki, Kolegiata w Tumie pod Łęczycą, Łódź 1938.

Świątynia w średniowieczu kilkukrotnie płonęła, a kolejne odbudowy w XIV i XV wieku nadały budowli, zwłaszcza wnętrzu charakter gotycki. Zmieniono lub obmurowano pierwotne filary i arkady poziomu empor oraz międzynawowe, których wschodnie otwory finalnie całkowicie zamurowano, wydłużając, zgodnie z potrzebami liturgii prezbiterium. Wygrodzone w ten sposób przęsło południowej nawy zaadaptowano na zakrystię, której w dawnym układzie brakowało. W XIV wieku pod arkadą empory w zachodniej absydzie postawiono ścianę, co umożliwiło z kolei wygospodarowanie tam pomieszczenia przeznaczonego na kapitularz. Zapewne w tym czasie przemurowano cegłą ścianę okienną nawy głównej, oraz inne fragmenty uszkodzonych ogniem i osiadaniem budynku murów, a także sklepienia naw bocznych, zmienione teraz na krzyżowo-żebrowe. W wieku XVI dobudowano już tylko do północnej nawy  renesansową kruchtę, osłaniającą romański portal.

Gruntowne zmiany w wyglądzie świątyni nastąpiły w II połowie XVIII wieku, gdy po kolejnym pożarze, wg projektu Efraima Schroegera dokonano jej odbudowy i przebudowy. Powiększono wówczas okna doświetlające nawę główną, obniżono o ok 2 metry zewnętrzne mury naw bocznych w partii empor, zmieniono szczyty i podwyższono wieże, wieńcząc je strzelistymi hełmami. We wnętrzu zamurowano arkady empor  oraz obmurowano filary międzynawowe, całość pokryto nowymi tynkami, pobiałami i polichromią, nadając świątyni charakter wczesnoklasycystyczny.

Archikolegiata_NMP_i_sw_Aleksego_814589_Fotopolska-Eu

Kolegiata w Tumie na początku XX wieku, po przebudowie E. Schroegera oraz zdjęciu tynków z romańskich ścian. fot. za: Za: https://fotopolska.eu

Saint_Mary_and_Saint_Alexius_collegiate_church_in_Tum,_interior,_Włodzimierz_Pfeiffer,_002

Kolegiata w Tumie – wnętrze przed 1945 rokiem. fot za: commons.wikimedia.org

Pod koniec XIX wieku za sprawą W. Łuszczkiewicza, a w czasach II RP między innymi dzięki monografii M. Walickiego wzmogło się zainteresowanie świątynią, co doprowadziło do zdjęcia tynków z elewacji i odsłonięcia wykonanych z kamienia, romańskich ścian. Wykonano też pierwsze badania architektoniczne oraz prace konserwatorskie, polegające na pionierskich wówczas zastrzykach cementowych, wzmacniających strukturę murów. Jak się okazało, XII wieczne wątki zachowały się najlepiej w partiach wież i absyd oraz dolnych częściach naw bocznych. W dobrym stanie przetrwał do tego czasu romański portal, wraz ze zdobiącymi go rzeźbami, a także biforia i triforia ze skromnymi, kostkowymi kapitelami w wieżach.

pobrane-1.png

Przekrój pionowy przez nawę główną i boczne z propozycją rekonstrukcji pierwtnej bryły wg: Łuszczkiewicz Władysław, „Kościół kolegiacki łęczycki, dziś parafialny we wsi Tumie z XII wieku”, Sprawozdania Komisyi do Badania Dziejów Sztuki w Polsce 1, 1879. Autor rekonstruuje wschodnie „baszty” jako jednokondygnacyjne absydy.

W 1939 roku, podczas wojny obronnej, polskie oddziały były zmuszone ostrzelać punkt obserwacyjny na wieży kolegiaty, co doprowadziło do pożaru świątyni, a szkody pogłębił późniejszy ostrzał, dokonany tym razem przez niemieckie wojska. Po zakończeniu działań wojennych świątynia stała opuszczona, bez dachów, z otwartą nawą główną, oraz wypaloną, pozbawioną hełmu północną wieżą. Część barokowych tynków opadła, ale w wielu miejscach pozostały polichromie z czasów ostatniej przebudowy, na miejscu pozostawał też, lekko tylko uszkodzony ołtarz główny. Mury, poza wyrwą w wieży i zniszczonym szczytem zachodnim stały w pełnej wysokości, podobnie jak sklepienia naw bocznych i prezbiterium. Na wieży południowej wznosił się również nadal klasycyzujacy hełm. W tym stanie możliwa była szybka odbudowa z pozostawieniem większości XVIII wiecznych naleciałości – podjęto jednak inną decyzję…

Archikolegiata_NMP_i_sw_Aleksego_943052_Fotopolska-Eu

Kolegiata w Tumie po zniszczeniach podczas II wojny światowej, fot. za: https://fotopolska.eu

W 1947 roku Generalny Konserwator Zabytków (Jan Zachwatowicz) powierzył kierownictwo odbudowy świątyni Janowi Koszyc-Witkiewiczowi. Wybór nie był przypadkowy, gdyż przewodził on renowacją Kolegiaty jeszcze w latach 30. XX wieku. Architekt ten, wykształcony na politechnice Warszawskiej, Lwowskiej i Monachijskiej znany był wówczas z projektów oscylujących w nurcie poszukiwania stylu narodowego oraz wczesnomodernistycznych w duchu historyzmu. Prowadził także prace konserwatorskie uszkodzonych jeszcze podczas I Wojny zabytków (np w Kazimierzu Dolnym). W Tumie, który stał się opus magnum jego działalności w czasach Polski Ludowej wydaje się, że pełnił jednak przede wszystkim rolę konstruktora i architekta przygotowującego projekty wykonawcze oraz techniczno – konserwatorskie. Koncepcja formalna rekonstrukcji należała raczej do J. Zachwatowicza i M. Kuźmy, którzy przed wojną jeszcze wykonywali plansze z rekonstrukcjami bryły do badań M. Walickiego. Generalny Konserwator także kilkakrotnie przyjeżdzał na przełomie lat 40 i 50 do Tumu, osobiście nadzorując i ukierunkowując wykonywane prace.

Jan Zachwatowicz, reprezentujący najwyższy organ decyzyjny w kwestii obiektów zabytkowych, dał się poznać w tym czasie jako orędownik ograniczonych rekonstrukcji. Wiązały się one nie tylko z przywracaniem zabytkom stanu sprzed zniszczeń ostatniej wojny, ale również odtwarzaniem i odsłanianiem najstarszych lub najbardziej wartościowych faz budowlanych, zwłaszcza tych sięgających wieków średnich. Znając doskonale wartość i wyjątkowość świątyni w Tumie, w obliczu stwierdzonych zniszczeń barokowej szaty, opowiedział się za przywróceniem XII wiecznej formy zewnętrznej i regotyzacją wnętrza, co przy aprobacie Witkiewicza oraz strony kościelnej przesądziło o losie nowożytnych nawarstwień.

20180705_134455

Wnętrze kolegiaty po zniszczeniach II wojny. Widoczny zachowany w dobrym stanie XVIII wieczny ołtarz główny oraz polichromie w nawie, za: Z. Ciekliński, Odbudowa i rekonstrukcja kolegiaty romańskiej w Tumie pod Łęczycą, „Biuletyn Historii Sztuki” XIX (1957).

Prace rozpoczęto od rekonstrukcji bryły, aby jak najszybciej nakryć budynek dachem i zabezpieczyć przed opadami. Całkowicie zburzono ściany strefy okiennej nawy głównej, choć zawierały one zrąb murów, powstały podczas późnośredniowiecznej przebudowy. Na ich miejscu postawiono w ramowej konstrukcji żelbetowej nowe ściany. Od zewnątrz licowano je kamieniem nawiązującym do romańskich wątków, od strony wewnętrznej tymczasem obłożono cegłą „gotycką”, dla lepszego skomponowania z zachowanymi, XV wiecznymi arkadami empor. Pozostałości wskazujące na formę pierwotnych otworów okiennych nie przetrwały, z tego względu wykonano je w nawiązaniu do romańskich, podwójnych okien w prezbiterium.

Nadbudowy murów obwodowych naw bocznych w partii empor, dokonano na podstawie śladów ich poziomów, zachowanych na wieżach zachodnich. Otwory okienne nawiązują zaś do pierwotnych okien w absydach, gdyż oryginalne glify się nie zachowały. Ze względu na przemurowanie cegłą absydy południowej nawy, w imię jednolitości materiałowej cały mur rozebrano i postawiono od nowa, licowany już granitową kostką. Niestety w większości wymieniono także nadwątlony ogniem materiał konstrukcji XII wiecznych, kolebkowych sklepień prezbiterium.

Problematyczne okazały się treflowe, półkoliste absydy przylegające od północy i południa do wschodniego zamknięcia naw bocznych. Z pewnością przebiegały one przez całą wysokość ścian, również na poziomie empor, w sferze domysłów pozostawało jednak czy wyprowadzono je również ponad dachami jako okrągłe wieżyczki. Mógł na to wskazywać zapis z połowy XVII wieku, o naprawie czterech wież kościelnych, jest to jednak jedyna i dość enigmatyczna wzmianka o istnieniu więcej niż dwóch, znanych nam, zachodnich wież. Ostatecznie pomimo kontrowersji zdecydowano o wyciągnięciu absyd w formie cylindrycznych baszt ponad dachami, zrównując je z wysokością absydy prezbiterialnej.

tum

Kolegiata w Tumie podczas prac budowlanych na przełomie lat 40 i 50. Widoczna nadbudowa w ramowej, żelbetowej konstrukcji strefy okiennej nawy głównej.

Rekonstrukcja w kamieniu objęła też ceglane wcześniej, górne części zachodniej absydy, a także uszkodzone wieże oraz szczyty świątyni. Pociągnęło to za sobą zburzenie XVIII wiecznych szczytów oraz zachowanej nadbudowy z hełmem na południowej wieży. Obie wieże nakryto teraz czterospadowymi, daszkami namiotowymi, wieńcząc je, proporcjonalnie dość dużymi kulami i krzyżami, które pochodzić mają jeszcze z poprzednich hełmów. W tym samym czasie nawę główną nakryto masywnym, żelbetowym stropem. Miał on usztywnić oraz zabezpieczyć niestabilny i osiadający w gruncie zabytek, od strony wnętrza planowano zasłonić go jednak podwieszonymi okładzinami, naśladującymi drewniana powałę. Nową więźbę dachową wykonano z żelbetowych więzarów, które pokryte miały zostać dachówką rzymską. Ze względu na postępujące spękanie, silnie obciążonych już murów zdecydowano jednak o wykonaniu lżejszego poszycia z gontu, wymienionego później na blachę miedzianą (która jest w tym przypadku całkowicie ahistorycznym pokryciem).

Archikolegiata_NMP_i_sw_Aleksego_242195_Fotopolska-Eu

Kolegiata w Tumie podczas odbudowy na przełomie lat 40 i 50. za: http://fotopolska.eu

Jedynym elementem, który z późniejszych nawarstwień pozostawiono w bryle to XVI wieczna kruchta, skrywająca, ale i osłaniająca romański portal. Pozostałe części budowli konsekwentnie, w duchu puryzmu konserwatorskiego reromanizowano.

Po zabezpieczeniu świątyni przed opadami, w 1952 przystąpiono do prac wewnątrz kościoła. Usunięto wszystkie barokowe tynki i dekoracje, wraz z ołtarzem głównym i epitafiami, zawieszonymi na filarach międzynawowych, odsłaniając kamienne i ceglane wątki. Zlikwidowano także zamurowania arkad empor nad nawami bocznymi oraz XIV wieczną ścianę, wydzielającą przestrzeń pod emporą w zachodniej absydzie (kapitularz) od reszty świątyni – przy okazji zniszczono znajdujące się tam barokowe polichromie. W pomieszczeniu tym dokonano jednak innego, fantastycznego odkrycia – na konsze sklepienia pod emporą, odnaleziono dobrze zachowaną XII wieczną polichromię, z Chrystusem Pantokratorem w centralnej części kompozycji. Niestety w trakcie odsłaniania, na skutek opacznego zrozumienia wydanych poleceń, robotnicy dokonali całkowitego skucia znacznych partii fresku w jego dolnej części. Relikty polichromii z XV – XVII wieku odkryto także na ścianach i w ościeżach okien prezbiterium oraz podłuczach arkad. Zarejestrowane malowidła zachowano, pozostałe zaprawy usunięto.  Ze względu na znaczne przemurowanie ścian nawy głównej i bocznych cegłą w stylu gotyckim, zdecydowano o zachowaniu tych nawarstwień, eksponując je na równi z romańskimi wątkami, które najlepiej widoczne są w prezbiterium i zachodniej absydzie.

20180705_134409.jpg

Kolegiata w Tumie podczas odbudowy w 1955 roku, Z. Ciekliński, Odbudowa i rekonstrukcja kolegiaty romańskiej w Tumie pod Łęczycą, „Biuletyn Historii Sztuki” XIX (1957).

Jan Koszyc-Witkiewicz zmarł w 1958 roku nie dokończywszy swego dzieła, a poświęcona w 1962 roku świątynia przez kolejne dziesięciolecia pozostawała w stanie surowym, z wieloma nie rozwiązanymi problemami technicznymi. Wiązały się one z zaciekającą z dachu i nachodzącą pod fundamenty wodą i wadami konstrukcyjnymi, które w latach 90 doprowadziły budynek na skraj katastrofy budowlanej. Dopiero gruntowne prace budowlano – konserwatorskie z przełomu XX i XXI wieku ustabilizowały mury i zakończyły ciągnącą się od pół wieku odbudowę.

Ocena przeprowadzonej po 1945 roku restauracji nie jest jednoznaczna. Należy podkreślić, że przy skali wojennych zniszczeń w całym kraju podjęcie już w 1947 roku działań nad zabezpieczeniem i odbudową znajdującej się na odludziu świątyni jest wielkim sukcesem służb konserwatorskich. Wątpliwości budzi natomiast przyjęta metoda działania i zakres rekonstrukcji. Całkowite odrzucenie Schroegerowskiej szaty, należy z dzisiejszej perspektywy poczytać za duży błąd. Dokonana w XVIII wieku przebudowa wniosła nową wartość artystyczną, do wielokrotnie przecież wcześniej zmienianego gmachu, pozostawiając go jako ważną, z punktu widzenia rozwoju architektury w Polsce recepcję wczesnoklasycystycznej mody. Wprowadzone w czasach stanisławowskich zmiany, jak zamurowanie arkad empor nad nawami bocznymi oraz obniżenie ich ścian zewnętrznych podyktowane było najpewniej, przede wszystkim próbą usztywnienia i zmniejszenia obciążeń konstrukcji, co być może uratowało wówczas świątynię przed zawaleniem. W XX wieku środowisko konserwatorskie, bez dogłębnej analizy tych kwestii doszło jednak do wniosku, że braku jednego barokowo-klasycystycznego kościoła nikt nie zauważy, kuszącym zaś była możliwość przywrócenia jedynej tego rodzaju na ziemiach polskich świątyni romańskiej, do tego pozostającej w niewiele zmienionym kontekście przestrzennym. Z obecnej perspektywy wydaje się jednak, że pozostawienie XVIII wiecznych hełmów wieżowych, czy szczytów, a także ceglanych przemurowań nie przeszkadzało by w odbiorze i odczytaniu pierwotnej bryły. Historyczne nawarstwienia przydawały by natomiast poczucia oryginalności, której obecnie w wyczyszczonych i dużym procencie odtworzonych ścianach nieco brakuje, co zaś stanowi dużą wartość we wnętrzu.

Archikolegiata_NMP_i_sw_Aleksego_941491_Fotopolska-Eu

Kolegiata w Tumie od strony południowo – wschodniej, z odbudowaną od fundamentów okrągłą wieżyczką, za: https://fotopolska.eu

Dzisiejsza bryła Kolegiaty stanowi pewną artystyczna wizję XX wiecznych badaczy. Choć romańska świątynia w zrębie była zachowana, to wiele elementów i detali pozostawało w sferze domysłów i musiało zostać doprojektowanych w sposób prawdopodbny, ale nie koniecznie przecież zgodny ze stanem pierwotnym. Zauważalna jest korelacja odtworzonej bryły Kościoła św Aleksego, z międzywojennymi rysunkowymi rekonstrukcjami A. Szyszko-Bohusza wyglądu tzw. II Katedry Romańskiej (Hermanowskiej) na Wawelu. Plany obu budowli są bardzo podobne, co sugeruje, że autorzy i fundatorzy XII wiecznej kolegiaty wzorowali się na wcześniejszym nieco kościele katedralnym. Trudno udowodnić przepływ wzajemnych inspiracji współczesnych badaczy, niemniej uzyskana na skutek rekonstrukcji zbieżność brył jest wysoka i stanowi obecnie najwyraźniejsze potwierdzenie tezy o wzajemnych powiązaniach formalnych obu świątyń. Symptomatyczna jest tu zwłaszcza kwestia okrągłych wież przy wschodnim zamknięciu, które jako wątpliwy element stanowią jednak silny akcent, stanowiący o kompozycji przestrzennej tej części świątyni. Pojawiły się one najpierw, właśnie w rekonstrukcji Katedry Hermanowskiej.

2434_html_m7ed97fca

Rekonstrukcja bryły Kolegiaty w Tumie. rys M. Kuzmy i J Zachwatowicza na podstawie badań M. Walickiego, Za: M. Walicki, Kolegiata w Tumie pod Łęczycą, Łódź 1938.

Inną kontrowersyjną kwestią jest kształt okien doświetlających nawę główną. Ich zrekonstruowana przez Witkiewicza forma, jako zdwojonych przeźroczy, różni się od tej z wizualizacji Zachwatowicza, która wydaje się z kolei, przez analogie z innymi świątyniami tego czasu bardziej trafna. Bez analizy, być może zachowanej korespondencji trudno obecnie stwierdzić czy była to zatem inicjatywa zaaprobowana przez Generalnego Konserwatora.  In plus zaliczyć należy natomiast, że zrekonstruowane partie murów wykonano w kamieniu nieco innego pochodzenia i innym odcieniu kolorystycznym, co w ogólnym oglądzie nie razi, a pozwala bez większych trudności odróżnić partie XII wieczne od XX wiecznych.

Archikolegiata_NMP_i_sw_Aleksego_941509_Fotopolska-Eu

Odbudowana ściana nawy bocznej oraz strefy okiennej nawy głównej, widok współczesny, za: https://fotopolska.eu

Konsekwentnie budowany obraz Kolegiaty z czasów rozbicia dzielnicowego burzy nieco, ahistoryczne poszycie dachu, wykonane obecnie z blachy miedzianej. Wynika ono głównie z przyczyn technicznych – strachu przed dodatkowym obciążeniem konstrukcji dachówką ceramiczną. Podmokły grunt,  na którym posadowiono świątynię już przed wiekami powodował pękanie ścian, które w latach 30 XX wieku ratowane były zastrzykami z cementu. Sytuację pogorszyło nakrycie nawy głównej masywnym, betonowym stropem, miał on ustabilizować i spiąć konstrukcję, a spowodował zagrożenie katastrofy budowlanej i zawalenia świątyni. Obecnie wiemy, że osadzenie tak ciężkiego elementu na starych filarach było błędem, który wynikał z niedostatecznego stwierdzenia wytrzymałości statycznej i budowy struktury gruntu pod fundamentami. Zapobieżeniu rysowania i pękania filarów nie pomogło też otwarcie arkad empor nad nawami bocznymi oraz prowadzone we wnętrzu w latach 1954-58 badania archeologiczne, podczas których wykonano głębokie wykopy w nawie głównej i bocznych. Postulowana później rozbiórka stropu, ze względu na bezpieczeństwo konstrukcji nie wchodziła w rachubę, zatem aż do początku XXI wieku nawę główną „zdobiło”, widoczne we wnętrzu betonowe, techniczne przekrycie, a filary klamry, spinające i zabezpieczające podpory przed rozsypaniem. Problematyczne okazały się także betonowe czapy, wylane na konchach absyd w celu ich wzmocnienia i ochrony. Stały się one przyczyną wieloletniego zawilgocenia i zasolenia powierzchni sklepień oraz doprowadziły do rozległych uszkodzeń romańskiego fresku, a o jego stanie i obsypującej się warstwie malarskiej w coraz bardziej alarmującym tonie wypowiadali się przez kolejne dekady konserwatorzy.

Kronika_PKF_56-39_3_5

Wnętrze kolegiaty w Tumie podczas prac renowacyjnych oraz badań archeologicznych. fot. za: http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/11041

Wnętrze kolegiaty przez Witkiewicza nie zostało ukończone, ale można przypuszczać, że ogólny zamysł jego ukształtowania został wyraźnie zarysowany i jest czytelny. Urządzono je jako swoisty rezerwat architektoniczny, eksponujący przemiany budowli – oczywiście odpowiednio wypreparowane, wyeksponowane i pozbawione w zasadzie nowożytnych naleciałości. Większość ścian ujawnia kamienne i ceglane wątki, otynkowano tylko częściowo mury nawy głównej, a także sklepienia. Na uwolnionych od tynków ścianach nie cerowano programowo wątków, pozostawiając ślady licznych przemian architektonicznych z wieków średnich i późniejszych. Zachowano także część uszkodzonych przez stulecia i podczas renowacji cegieł oraz kamieni, które dzięki mieszance stylów, faktur i materiałów sprawiają wrażenie autentyzmu i „starożytności” budowli.

Należy zwrócić jednak uwagę, że Witkiewicz był przede wszystkim architektem, a nie konserwatorem i co za tym idzie estetą. O tym jak ważna dla niego była harmonia wizualna wnętrza świadczy rozwiązanie strefy okiennej nawy głównej. Dla zachowania pewnej jednolitości kompozycyjnej i stylowej, postawioną tam od nowa ścianę, wylicowano od wewnątrz cegłą o średniowiecznym formacie i wątku. W cegle ukształtowano również uskokowe ościeża „romańskich”, zdwojonych otworów okiennych. Ten paradoksalny i wprowadzający w lekką konsternację zabieg prawdopodobnie nie został skonsultowany ze zwierzchnikami, w efekcie Generalny Konserwator nakazał pokrycie zaprawą, w zamyśle przeznaczonych do ekspozycji cegieł  – czego jednak ostatecznie nigdy nie uczyniono.

Wnetrza_330843_Fotopolska-Eu

Wnętrze kolegiaty w Tumie w 2006 roku, z widocznym betonowym stropem nad nawą główną, oblicowaną od wewnątrz cegłami ścianą strefy okiennej oraz odsłoniętymi, gotyckimi arkadami empor. fot za: https://fotopolska.eu

Obecny charakter wnętrza, choć efektowny w odbiorze, ma jednak niewiele wspólnego z pierwotnym ukształtowaniem. Zapewne już w XII wieku wszystkie, lub przynajmniej większość ścian obrzucono wapiennymi tynkami, częściowo, zwłaszcza w absydach polichromowanymi. O tynkowaniu i malowaniu ścian dowiadujemy się również z XV wiecznych źródeł, odnoszących się do przebudowy gotyckiej. Do dziś przetrwały zaledwie nikłe ślady dawnych warstw malarskich, przeważnie do tego silnie przekonserwowane. Wynika to zarówno z przemian dziejowych, jak i udziału w odbudowie niewykwalifikowanych pracowników budowlanych, co doprowadziło najpewniej do usunięcia, wraz z zaprawą niejednego zabytku dawnego malarstwa. Stan zachowania pozostałych fresków wydatnie pogorszyło także permanentne, kilkudziesięcioletnie zawilgocenie ścian zabytku.

Wnetrza_942003_Fotopolska-Eu

Romański fresk na konsze sklepienia w zachodniej absydzie świątyni, po pracach konserwatorskich. fot za: https://fotopolska.eu

Ratownicza w charakterze renowacja z przełomu XX i XXI wieku wzmocniła i ustabilizowała mury, które zostały także osuszone oraz zaizolowane, możliwym stało się wreszcie zdjęcie klamr z filarów międzynawowych. Wymieniono stolarkę okienną, zabezpieczono i częściowo zrekonstruowano romańskie i późniejsze polichromie, oczyszczono elementy kamienne. Zgodnie z dawną koncepcją, pod betonowym stropem nawy głównej podwieszono drewniany pułap o płytkich kasetonach, pełniący tylko funkcję dekoracyjną. Całość podwieszenia wykonano jednak z drewna sosnowego, wypełniając ramy wąskimi, pełnymi sęków listwami. Sprawia to niestety wrażenie, modnej kilka dekad temu, dość tandetnej, domowej boazerii. W tym kontekście znajdujący się powyżej beton miał zdecydowanie więcej szlachetności i lepiej odpowiadał surowemu wnętrzu niż zastosowana „ozdoba”.  Niewątpliwie jednak jasny kolor drewna rozświetla obecnie nieco, dość ciemną przestrzeń nawy.

Wnetrza_788813_Fotopolska-Eu

Wnętrze kolegiaty w Tumie po zakończeniu prac konserwatorskich w 2008 roku i wykonaniu podwieszonego stropu drewnianego nad nawą główną. fot za: https://fotopolska.eu

Kolegiata w Tumie jest wspaniałym, średniowiecznym zabytkiem, ale poza tym jest także doskonałym reprezentantem, istotnej dla wielu historycznych budowli w Polsce myśli konserwatorskiej połowy XX wieku. Na tle innych purystycznych renowacji tego czasu, pomimo wielu zaprezentowanych powyżej mankamentów prezentuje się jednak dość pozytywnie. Zwłaszcza wnętrze, w którym zachowano część dziejowych przemian, bez masowej wymiany cegły licowej (jak np. w Katedrze Poznańskiej) i nadmiernych wyburzeń lub przemurowań, posiada cechy autentyzmu. Bardziej kontrowersyjna jest rekonstrukcja bryły zewnętrznej. Przy znacznym zakresie kompleksowej, jednolitej stylowo restauracji, sprawia ona wrażenie nieco sztucznego, podręcznikowego obrazka, a nie historycznej, użytkowanej od ponad 700 lat budowli. Trzeba wszakże zaznaczyć, że odtworzone elementy powstały w większości na podstawie naukowych dociekań najpoważniejszych badaczy tematu tamtego czasu. Zachowują one nadal znamiona prawdopodobieństwa, choć szczegóły mogą być kwestiami spornymi.

Ważniejsza bibliografia:

M. Walicki, Kolegiata w Tumie pod Łęczycą, Łódź 1938

T. Sawicki, Dziesięć lat pracy konserwatorskiej w Tumie pod Łęczycą, Łódź 1939

Z. Ciekliński, Odbudowa i rekonstrukcja kolegiaty romańskiej w Tumie pod Łęczycą, „Biuletyn Historii Sztuki” XIX (1957)

T. Orłowski, Próba rekonstrukcji wnętrza romańskiej kolegiaty w Tumie pod Łęczycą, Kwartalnik Architektury i Urbanistyki 28 (2) 1983

S. Sawicki, Tumskie Refleksje, Ochrona Zabytków 52 2 (205) 1999

Dodaj komentarz

Filed under Bez kategorii

Dodaj komentarz